Na półkach z przetworami mam swoich ulubieńców. Należy do nich dżem rabarbarowo-truskawkowy z różą i kardamonem, klasyczne trzydniowe konfitury z truskawek, powidła earl grey, czy konfitury morelowe z malinami i wanilią. Ale są też takie, które opatrzyłam etykietą bezcenne. Bo jak inaczej można nazwać sok z leśnych malin, pieczołowicie wyskubywanych z malinowych chruśniaków. Z pięciolitrowego wiadra maleńkich owoców wycisnęłam zaledwie trzy buteleczki słodkiego soku, ale jaki on jest esencjonalny, jak pachnie lasem... Nie do opisania. Równie wiele ważą mi słoiczki z konfiturą z czernic z szałwią, zbieranych w sieniawskim lesie oraz prawdziwa żurawina z torfowisk, utarta na surowo z cukrem, niezastąpiona do herbaty lub jako składnik domowego kisielu.
By zrobić najcenniejszy sok malinowy, trzeba pod koniec lipca wybrać się do lasu i zebrać jak najwięcej owoców. Potem przecisnąć je dokładnie przez czterokrotnie złożoną gazę i zagotować z niewielką ilością cukru. Można też utrzeć sok z cukrem na surowo ale ja na wszelki wypadek zawsze sok zagotowuję, a potem jeszcze pasteryzuję. Tak niewiele potrzeba, by zimą cieszyć się najwspanialszym malinowym aromatem w środku zimy, kiedy zewsząd czyha przeziębienie.
By zajadać na śniadanie pyszne kromki z konfiturą z czernic z szałwią, należy z początkiem września wybrać się do lasu i zebrać czernic jak najwięcej. Potem zasypać owoce cukrem, a gdy puszczą sok zagotować. Następnie przetrzeć przez sito i smażyć konfitury, aż nabiorą odpowiedniej konsystencji. Pod koniec smażenia dodać posiekane listki szałwii, około 4-5 listków na kilogram konfitury. Konfitura jest wyborna, szlachetna, wyjątkowa. Każda poświęcona jej przygotowaniu minuta jest tego warta.
By cieszyć się smakiem żurawinowego kisielu, należy z końcem października udać się z zaufanym przewodnikiem w orawskie (lub inne) torfowiska i zebrać każdą żurawinową kuleczkę, którą uda nam się wypatrzeć. Z mozołem zebrane owoce utrzeć w makutrze z cukrem w proporcji 1:1 lub 2:1. Masę przełożyć do słoiczków, zalać łyżką spirytusu, podpalić i szybkim ruchem ugasić płomień zakręcając zakrętkę (metoda mojej mamy, której nie odważyłam się jeszcze samodzielnie zastosować). Mus żurawinowy można dodać wprost do herbaty lub przygotować na jego bazie żurawinowy kisiel.
Czytam jak najpiękniejszą powieść - to co opisujesz o przetworach !!!
OdpowiedzUsuńTo chyba ich smak wyzwala taki mój słowotok :)
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
ja na zimę ucieram świeże maliny z cukrem i przechowuje w lodówce.
OdpowiedzUsuń