19 lutego 2014

Walentynki w Radżastanie. Podsumowanie.

Z grubsza pogrupowalam tematycznie dotychczasowe doświadczenia. Dodatkowo tak się złożyło, że święto zakochanych spędziliśmy w Udajpurze, mieście okrzyknietym najbardziej romantycznym miastem Radżastanu, aspirującym nawet do miana najbardziej romantycznego w całych Indiach. O ile z pierwszym twierdzeniem zgodzę się w stu procentach, Udajpur to moje ulubione miasto w tej części Indii i faktycznie wzgórza okalające leżące nad jeziorem miasto, nadają mu romantycznego charakteru, o tyle z drugim twierdzeniem już popolemizuję. Cóż, polemika przychodzi mi łatwo, bo piszę te słowa, siedząc na plaży w Palolem, a co może być bardziej romantycznego niż zachód słońca nad morzem... 

Wróćmy jednak do Radżastanu. 

Radżastan ma opinię tej części Indii, która poza turystycznym Goa, jest najbardziej przyjazna turystom. Znaleźć tu można sporo ciekawych miast, szczególnie warto odwiedzić ich stare części, z wąskimi uliczkami bazarów, wycinąjacymi wyszukane wzory wsród gęstej, nieregularnej zabudowy. Kilka z nich może poszczycić się imponującymi fortami, majestatycznie wznoszacymi się nad miastem, a w obrębie murów jednego z nich można nawet zamieszkać. Poza architekturą, do zwiedzenia znajdzie się tu także kilka świętych dla Hindusów miejsc, niezliczona ilość świątyń, oraz lokalne parki przyrodnicze, wsród których największą rzeszą wielbicieli cieszy się region pustynny. Całkiem sporo, jak na jeden indyjski stan.

Moimi faworytami w Radżastanie są Udajpur oraz pustynne miasta Bikaner i Dżajsalmer. Podobało mi się też w Puszkarze, świętym mieście Hinduistów, przeciągającym pielgrzymów z całych Indii oraz łaknących spokoju podróżników. 

Udajpur ma niezwykły klimat. Charakterystyczna zabudowa rozrzucona tu jest na wzgórzach otaczajacych jezioro Pichola, co z dachu hotelu sprawia wrażenie porozrzucanych w nieładzie pudełek. Do tego zamykające wszystko na horyzoncie łagodne, porośnięte pagórki, mosty łączące zatoczki i mamy krajobraz najbardziej romantycznego miasta w Radżastanie. Klimatyczne knajpki nad brzegiem jeziora, a także te na dachach budynków, oferujące fantastyczne widoki na jezioro i pałac miejski dopełniają całości. 

Stare miasto w Bikaner urzekło mnie spokojem i leniwą atmosferą. Przyjechaliśmy tam z M głównie, by zobaczyć kontrowersyjną Świątynię Szczurów w pobliskim Desznok, tymczasem okazało się, że samo Bikaner też bardzo nam się spodobało. Uliczki starego miasta są kręte i wąskie, myląco zmieniają kierunki, co w naszym przypadku zazwyczaj kończyło się zgubieniem, choć zawsze sądziłam, że mam niezłą orientację w terenie. M stwierdził nawet, że skoro nie zgubiliśmy się w Fezie, to powinniśmy poradzić sobie w Bikaner, koniec końców jednak po kilku spacerach daliśmy sobie spokój i żeby dotrzeć w określone miejsce, korzystaliśmy z pomocy mieszkańców. Klimat miasta tworzą zabytkowe budynki, rezydencje dawnej arystokracji z ciekawie i bogato rzeźbionymi, drewnianymi fasadami, zwane havelli. Większość z nich stoi opuszczona, w niektórych urządzono mini hostele, gdzie w prostych ale klimatycznie urządzonych pokojach warto zatrzymać sie na noc. Jeśli chodzi o świątynię w Desznok, to polecam ją ludziom o mocnych nerwach. Świątynia powstała ku czci niejakiej Karni Mata, ktorej potomkowie, według legendy, odradzają się w postaci kabbas, czyli szczurów. Gryzonie, szczodrze dokarmiane przez odwiedzających, może i nie włażą na głowy ale bez większego strachu biegają beztrosko miedzy stłoczonymi pielgrzymami, szczególnie w miejscach przeznaczonych do ofiarowywania im jedzenia. Atmosfera jest... wyjątkowa, że nie wspomnę o wdzierającym się do nozdrzy zapachu.

Dżajsalmer to drugie miasto, położone w pustynnych rejonach, w pobliżu granicy z Pakistanem, które odwiedziliśmy. W drodze do miasta mija się mnóstwo baz wojskowych, a w okolicznych regionach indyjskie siły zbrojne przeprowadzały próby z bronią jądrową, o czy z dumą poinformował nas hinduski towarzysz podróży. Większość turystów przyjeżdża do Dżajsalmer, by na grzbiecie wielbłąda udać się w głąb pustyni i spędzić tam kilka nocy, podziwiając gwiazdy i zajadając chapati. My nie skorzystaliśmy z tej kuszącej propozycji i zdecydowaliśmy się na dwie noce w małym hoteliku, wewnątrz położonego na wzgórzu fortu, którą to opcję będziemy bardzo mile wspominać. 

W kwestii fortów naszym niekwestionowanym liderem jest twierdza Mehrangarh, górująca nad Dżodpurem. To głównie ona przyciąga podróżników odwiedzających błękitne miasto. Fort jest moim zdaniem najbardziej imponujący, ze wszystkich, które widzieliśmy w Indiach, a muzeum pałacowe wyjątkowo dobrze zorganizowane, jak na hinduskie warunki. Określenie "błękitne miasto" wzięło się od pomalowanych na niebiesko domów, tradycyjnie należących do członków indyjskiej kasty Brahmin. W dzisiejszych czasach, w kwesti podziałów kastowych nie można już polegać na kolorach, gdyż w Dżodpurze nie tylko Brahmini malują domy na niebiesko. Nie do końca jestem przekonana, czy ma to jakiś wpływ na miejscowe zwyczaje ale wyczytałam, że ponoć w hinduskiej tradycji, wierzy się, że błękit odstrasza insekty.

Na koniec wspomnę krótko o stolicy Radżastanu. Dżajpur trochę nas rozczarował, może dlatego, że cały czas odchorowywaliśmy pyszną, aczkolwiek zabójczą dla naszych brzuchów kolację w Agrze. Mimo wszystko mieliśmy najszczersze chęci i spędziliśmy sporo czasu na wędrowaniu po starym mieście, przeszliśmy mnóstwo przeróżnych bazarów, w moim odczuciu zbyt tlocznych i hałaśliwych, szczególnie tych przy głównych ulicach. Poboczne alejki choć spokojniejsze nie miały w sobie większego uroku i z Dżajpuru zapamiętamy chyba tylko ciekawy architektoniczne Pałac Wiatrów, pobliski Amber Fort oraz niezłe lassi. 

W Radżastanie odwiedziliśmy jeszcze Puszkar, do niego wrócę jednak przy okazji wspomnień z Waranasi. Planuję też post podsumowujący kulinarne doznania, a że było ich sporo, będę miała o czym pisać. Póki co zaczekam na M, który zażywa popołudniowej kąpieli w morzu, a potem pójdziemy na małe co nieco, skoro mowa o jedzeniu. Zrobiłam się bardzo głodna ;).

Udajpur w promieniach zachodzącego słońca.
Księżyc w pełni nad Udajpurem.
Hotel Taj Palace, Udajpur, znany z filmu z najbardziej rozpoznawalnym agentem świata.

Walentynki w Radżastanie. Zachód słońca nad miastem.
Udajpur, "porozrzucane pudełka", zabudowa najbardziej romantycznego miasta w Radżastanie.
Świątynia szczurów, Desznok.

Szczury zagospodarowały sobie buty pielgrzyma, Desznok.

Opuszczona havelli w Bikaner.
Bikkaner, wąskie uliczki determinują środki transportu. Najlepiej sprawdza się rower lub nowocześniejszy skuter.
Stragan na parterze havelli, Bikaner
Warzywny stragan w Bikaner. Zaparkowany niepraktycznie rower zapewne jest własnością sprzedawcy. Dzięki temu cały czas ma go na oku.
Havelli w Bikaner. Charakterystyczne stoły umieszczone w najdziwniejszych częściach starego miasta pełnią funkcje towarzyskie. Kiedyś służyły 
Niewzruszone niczym krowy, wędrują w każdym Indyjskim mieście. Stare miasto, Bikaner.
Charakterystycznie zdobione zabudowania w forcie w Dżajsalmer, z naturalnego piaskowca, wydobywanego w okolicznych kopalniach.
Dżajsalmer, główny plac w forcie, zawsze tłoczny od turystów, handlarzy i rikszarzy.
Pielgrzymi w świątyni w forcie, Dżajsalmer.
Hinduska rodzina na wycieczce w Dżajsalmer.
Dżajsalmer, zabudowania miasta widziane z murów fortu. 
Dżajsalmer, zachód słońca nad fortem.
Dżodpur, targowisko pod górującą nad miastem twierdzą.
Błękitne miasto, w drodze do Mehrangarh.
Mehrangarh, najpiękniejszy fort w Radżastanie. 
Mehrangarh, główna brama wejściowa do twierdzy.
Twierdza z błękitnym miastem w tle.
Błękitne miasto, Dżodpur.
Dżodpur, widok na stare miasto z fortu.
Dżajpur, targowisko pod Pałacem Wiatrów
Dżajpur, Pałac Wiatrów.
Koza w puchówce na ulicach Dżajpuru. Odzienie nie służy ochronie przed zimnem ale pozwala właścicielowi kozy odróżnić ją od innych pałętających się po mieście.
Stragany przy ulicy w Dżajpurze.

1 komentarz:

  1. Dominisiu piękne zdjęcia. Ja od dawna marzę, żeby odwiedzić Indie.
    Aż nie mogę się napatrzeć, pozdrawiam(:
    Anna

    OdpowiedzUsuń