8 grudnia 2013

Najcenniejsze skarby w mojej spiżarni


Na półkach z przetworami mam swoich ulubieńców. Należy do nich dżem rabarbarowo-truskawkowy z różą i kardamonem, klasyczne trzydniowe konfitury z truskawek, powidła earl grey, czy konfitury morelowe z malinami i wanilią. Ale są też takie, które opatrzyłam etykietą bezcenne. Bo jak inaczej można nazwać sok z leśnych malin, pieczołowicie wyskubywanych z malinowych chruśniaków. Z pięciolitrowego wiadra maleńkich owoców wycisnęłam zaledwie trzy buteleczki słodkiego soku, ale jaki on jest esencjonalny, jak pachnie lasem... Nie do opisania. Równie wiele ważą mi słoiczki z konfiturą z czernic z szałwią, zbieranych w sieniawskim lesie oraz prawdziwa żurawina z torfowisk, utarta na surowo z cukrem, niezastąpiona do herbaty lub jako składnik domowego kisielu. 




By zrobić najcenniejszy sok malinowy, trzeba pod koniec lipca wybrać się do lasu i zebrać jak najwięcej owoców. Potem przecisnąć je dokładnie przez czterokrotnie złożoną gazę i zagotować z niewielką ilością cukru. Można też utrzeć sok z cukrem na surowo ale ja na wszelki wypadek zawsze sok zagotowuję, a potem jeszcze pasteryzuję. Tak niewiele potrzeba, by zimą cieszyć się najwspanialszym malinowym aromatem w środku zimy, kiedy zewsząd czyha przeziębienie. 



By zajadać na śniadanie pyszne kromki z konfiturą z czernic z szałwią, należy z początkiem września wybrać się do lasu i zebrać czernic jak najwięcej. Potem zasypać owoce cukrem, a gdy puszczą sok zagotować. Następnie przetrzeć przez sito i smażyć konfitury, aż nabiorą odpowiedniej konsystencji. Pod koniec smażenia dodać posiekane listki szałwii, około 4-5 listków na kilogram konfitury. Konfitura jest wyborna, szlachetna, wyjątkowa. Każda poświęcona jej przygotowaniu minuta jest tego warta. 


By cieszyć się smakiem żurawinowego kisielu, należy z końcem października udać się z zaufanym przewodnikiem w orawskie (lub inne) torfowiska i zebrać każdą żurawinową kuleczkę, którą uda nam się wypatrzeć. Z mozołem zebrane owoce utrzeć w makutrze z cukrem w proporcji 1:1 lub 2:1. Masę przełożyć do słoiczków, zalać łyżką spirytusu, podpalić i szybkim ruchem ugasić płomień zakręcając zakrętkę (metoda mojej mamy, której nie odważyłam się jeszcze samodzielnie zastosować). Mus żurawinowy można dodać wprost do herbaty lub przygotować na jego bazie żurawinowy kisiel.

3 komentarze:

  1. Czytam jak najpiękniejszą powieść - to co opisujesz o przetworach !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba ich smak wyzwala taki mój słowotok :)
      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!

      Usuń
  2. ja na zimę ucieram świeże maliny z cukrem i przechowuje w lodówce.

    OdpowiedzUsuń