17 lipca 2014

Na dobry początek. Koktajl z porzeczek.

Jestem! 
Wróciłam!
Cała i zdrowa. 
Trochę się poobijałam, ale jakby nie patrzeć zaliczyłam skok na głęboką wodę i całkiem nieźle sobie poradziłam. Chyba nawet jestem z siebie dumna, choć refleksje na szybko, tuż po, zawsze są u mnie skrajne i nie byłabym sobą, gdybym nie miała do siebie drobnych uwag :) Brzmi tajemniczo? To dobrze. Swój bagaż doświadczeń o jakich nie śniłam będę rozpakowywać powoli. I stopniowo dawkować wam to, czego nauczyłam się, kiedy mnie nie było.


Po prawie dwumiesięcznej nieobecności w swojej kuchni, mam tak samo wielką frajdę z wprowadzania nowinek jak i z powrotów do starych zwyczajów. Najwięcej radości sprawia mi chodzenie po Placu na Stawach tam i z powrotem :) 

W tamtym roku przez liczne festiwale przegapiłam czarną porzeczkę i teraz kiedy znajduję ją na bazarku, bez skrupułów nadrabiam dwuletnie zaległości. Prawie każdy poranny koktajl ma w składzie te kwaśne owoce. Dzisiejszy zmiksowałam z słodkimi, miękkimi, bardzo dojrzałymi brzoskwiniami i naturalnym mlekiem sojowym. Wyjątkowo nam posmakował, choć wczorajsza wersja z bananem była równie smaczna. Czarną porzeczkę często też łączę w smoothie z pomarańczą i malinami. Albo w innym koktajlu z mlekiem kokosowym, bananem i truskawkami

W upalne dni wykorzystuję zamrożone banany, które latem stanowią spory arsenał w mojej zamrażalce. Niewielkim wysiłkiem miksuję z nich zdrowy szejk, mrożoną CZEKOLADĘ lub LODY, którym dodatek czarnej porzeczki też dobrze zrobi :)

1 komentarz: