Mój Kulinarny Świat staram się wzbogacać tak często, jak to tylko możliwe. Lubię poranną lekturę listy czytelniczej na bloggerze, z której zawsze wysupłuję jakieś nowe rozwiązania, pomysły na połączenia, które urzekają mnie od razu albo na kompozycje składników, których nigdy nie próbowałam. Lubię zapomnieć się z nową książką kulinarną i zaczytywać się w historiach przyrządzania bakłażanów w różnych regionach świata albo zaznaczać przepisy, do których na pewno zechcę powrócić.
Wszystko to, powoduje czasem, że wychodząc do ludzi zapominam, że fakt, iż jestem szaleńczo rozkochana w kuchni nie czyni wszystkich wokół podobnymi. Dziwię się więc znajomym, którzy nie traktują sernika z dynią jak jesiennego, cukierniczego standardu, nie próbowali hummusu, nie słyszeli o kafirze, a woda różana kojarzy się im jedynie z perfumerią. W takich sytuacjach po chwili autentycznego zdziwienia, szybko otrząsam się ze smakowitego rozmarzenia i zapowiadam tymże znajomym kulinarną edukację.
Żeby nie być gołosłowną, na wczorajszy wieczór w miłym towarzystwie, w ramach szerzenia w narodzie miłości do hummusu, przygotowałam dwie miski tej pysznej pasty. Jedną w wersji tradycyjnej z odrobiną za'ataru, a drugą z harissą i pieczoną papryką. Towarzystwo jednogłośnie wybrało wersję numer dwa, na którą przepisem dzielę się niezwłocznie.
HUMMUS Z HARISSĄ I PIECZONĄ PAPRYKĄ
1 1/2 szklanki ugotowanej ciecierzycy (jeśli używasz ciecierzycy z puszki, dokładnie ją przepłucz, w puszkowej zalewie znajdują się konserwanty)
1 czerwona papryka, upieczona i obrana ze skóry
1 ząbek czosnku
1 łyżka harissy
2 kopiaste łyżki tahiny (używam domowej)
sok z 1/2 cytryny
4 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
sól
woda z gotowania cieciorki (jeśli używasz cieciorki z puszki dodaj do hummusu wody mineralnej)
Wszystkie składniki zmiksuj blenderem na kremową pastę. Jej konsystencję dostosuj do swoich upodobań, dolewając odpowiednią ilość wody z gotowania cieciorki.
Hummus podawaj z pieczywem, skropiony dobrą oliwą z oliwek.
Smacznego!
pyszne smaki :)
OdpowiedzUsuńStraconym dniem jest ten, w którym do Ciebie nie zajrzę! ;) Pasty rewelacyjne, choć ja dopiero rozpoczynam przygodę z hummusem ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem zdecydowanie w tej części społeczeństwa co wodę różaną kojarzy z perfumerią ;-) ups
OdpowiedzUsuńIlonka, wszystko przed Tobą. Już ja się chętnie zajmę edukowaniem :)
UsuńJuż się edukuję czytając Twojego bloga ...czasami wiedzę zamieniam w praktykę , ale pomalutku powolutku :-)
UsuńNigdy nie robiłem paprykowego, a musi być genialny!
OdpowiedzUsuńDo dzieła!
UsuńCudownie się prezentuje. Robiłam już wiele wersji hummusu, ale wersja z pieczoną papryką wciąż przede mną.
OdpowiedzUsuń