Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po powrocie z ostatniej azjatyckiej wyprawy, było złożenie zamówienia w naszej ulubionej pasiece. Odkrycie miodów z Borów Człuchowskich bezlitośnie zdemaskowało porażająco niską jakość większości miodów ze sklepowych półek. Dwa razy do roku listonosz przynosi więc ciężki pakunek z cenną, słodką zawartością, zapakowaną w duże słoiki. Słoiki wypełnia ulubiony miód gryczany, wyjątkowy miód wrzosowy, klasyczny miód łąkowy i lekko kwaskowy miód o wdzięcznej nazwie Malina Leśna. Miodowy zapas to ważny element Mojej Kuchni. Szczególnie, że od czasu do czasu, M nachodzi ochota na Powrót Do Przeszłości, a konkretnie na Wspomnienia Z Dzieciństwa, okraszone koniecznie dużą ilością dobrego miodu. Słodkość miodu na kromkach, posmarowanych masłem, doskonale równoważy kubek gorącego kakao. Bo nasze ulubione kakao zawsze jest gorzkie i intensywne. Zapraszam na śniadanie, które od pierwszego kęsa przenosi w czasy, gdy nasze głowy ledwo wystawały znad krawędzi stołów.
miód uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNa kapce i w herbacie i czasem dodaję do sosu.
Miód uwielbiam i zaraziłam sympatią do niego Mercię.
Pięknie to wszystko wygląda z gałązką wiosny.
Polecam też miód koniczynowy tego nowozelandzkiego producenta: Southern Clover Honey - pyszny, kremowy, delikatny. Zamówiłam jako bonus do Manuki, ale już przy nim zostanę!
OdpowiedzUsuń