19 sierpnia 2013

Dzienniki motocyklowe. Sekret Beherovki.

Motocyklowych dzienników odcinek drugi. Na wskroś Słowacki, bo Słowacja to idealny kierunek dla motocyklowych podróży. Kraj jest stosunkowo mały i można go objechać wzdłuż i wszerz, poświęcając w tym celu zaledwie kilka dni. Przy niewielkiej powierzchni ma nieproporcjonalnie dużo do zaoferowania.  Na bogatej liście miejsc do zobaczenia, każdy znajdzie coś dla siebie. Dla mnie, bezkonkurencyjnie, pierwsze na tej liście są Tatry, które niezmiennie uważam za jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Odpowiada za to mój lokalny patriotyzm oraz ogromny sentyment. W Tatrach pierwszy raz doznałam obezwładniającej, namacalnej bliskości majestatycznej natury. Uczucia pełni szczęścia, spowodowanego samym faktem, że się jest. I choć później odczuwałam je często w różnych miejscach świata, to pierwsze na zawsze pozostanie niezapomniane. Dlatego w Tatry zawsze wracam z ogromną radością. Ich majaczące na horyzoncie szczyty trochę mnie wzruszają, skądkolwiek na nie nie patrzę.

Kierując się na Słowację przez Piwniczną, na końcu miasteczka wjeżdża się w wąską, do granic możliwości drogę. Potem trochę zakrętów przez las i zjeżdżając w kraj preszowski, po prawej stronie ma się piękną panoramę Tatr Wysokich. Poza tatrzańskimi szczytami, w drodze do Preszowa mija się kilka wzgórz z ruinami dawnych zamków, których na Słowacji jest na prawdę sporo, a niektóre z nich są w całkiem niezłym stanie. Krajobraz cały czas stopniowo się zmienia, a ostre zakręty w górach, łagodnie zaokrąglają się między wzgórzami w niższych partiach. Podróżując w tych stronach warto zajrzeć do Preszowa, trzeciego co do wielkości miasta Słowacji, zachowującego mimo to urok małego, uroczego miasteczka. Koniecznie trzeba zatrzymać się w Koszycach, a potem przemierzyć trasę do Spiskiego Zamku, wybierając malowniczą szosę zamiast autostrady. Stąd już o krok do przepięknego regionu Tatr Wysokich, a górujący i łatwy do zlokalizowania szczyt Łomnicy, dokładnie wyznacza kierunek, w którym należy się udać.



Tym razem Wysokie Tatry zostawiliśmy na horyzoncie. Ostatniego dnia zatrzymaliśmy się w Rużomberoku. Miasto samo w sobie niewiele ma do zaoferowania poza nostalgicznym charakterem i odczuwalnym wszędzie, wyraźnym oddechem minionej epoki. Na szczęście wokół rozciągają się niezliczone szlaki trekingowe, a sześciokilometrowy spacer przez las do uroczego Vlkolinca smakuje wyśmienicie, po klasycznym hotelowym śniadaniu, złożonym z croissanta maczanego w gorącej kawie z mlekiem. Po powrocie z takiego spaceru, spokojnie można sobie pozwolić na bryndzove halusky. Tylko wtedy po zjedzeniu tych pysznych i nieprzyzwoicie kalorycznych kluseczek, łatwiej będzie znieść wyrzuty sumienia. Szczególnie, że najlepiej smakują z piwem.




Piwo tu leją z namaszczaniem, a piana jest zawsze wysoka na co najmniej dwa palce. M był zachwycony. Po wieczornych degustacjach oboje byliśmy zgodni co do jednego. Najbardziej smakował nam niefiltrowany Staropramen, choć piwo to czeskie a nie słowackie. Pozostając w tematyce trunków, pora nawiązać do słynnej Beherovki, też czeskiej przy okazji. Beherovka, razem z Underbergiem to moje ulubione ziołowe nalewki. Nie zbyt słodkie z wyraźnie wyczuwalną nutą goryczy. Jakaż była moja radość, gdy chrzestna matka, zamieszkała na Słowacji, pochwaliła się, że posiada na Beherovkę przepis. Z ogromnym zapałem zabrałam się do domowej produkcji. Efekty mojego przetwórstwa, bazującego na radach cioci, miało okazję popróbować już kilku śmiałków, a każdy z nich wpadał w zachwyt. Beherovka jest idealna, czasem wychodzi tylko niezbyt klarowna, gdy do filtracji użyję ściereczki o zbyt rzadkim splocie. Cały sekret tkwi w mieszance ziół. Gotową mieszankę można nabyć za grosze w każdej słowackiej aptece i zowie się ona Stomaran. Poza tą cudna miksturą, w skład trunku wchodzi miód, wanilia i trochę goździków. Receptury dokładnej nie podam w obawie przed czesko-słowackim wywiadem przemysłu gorzelniczego. Dam tylko jedną radę, ziół należy używać z umiarem i nie należy moczyć ich w alkoholu dłużej niż tydzień. Powodzenia!

4 komentarze:

  1. Nie zachwycam się Słowacją, choć mam ją na wyciągnięcie ręki (no poza paroma miejscami - piękne zdjęcia !) - ale ich kuchnią i piwem jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia! Warto Słowację odwiedzić latem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę warto, szczególnie, że tak blisko. Polecam!

      Usuń