Jestem zagorzałą wielbicielką pomysłów Aki i Alexa. Większość z nich jest ogromnie inspirująca, a kilka z nich stosuję od dawna, całkiem nieświadoma ich wyjątkowości. Z ciekawością śledziłam więc losy arbuza, którego autorzy postanowili najpierw podsuszyć, a następnie nietuzinkowo skomponować na wytrawnie. O ile samo suszenie nieco mnie tylko zaintrygowało, o tyle wersja gotowego dania po prostu zapędziła mnie do sklepu. Po arbuza oczywiście.
Kuchenna twórczość tego typu zawsze mnie pociąga i intryguje. Zarówno wtedy, gdy danie "smakuje" już mojej wyobraźni, jak i wówczas, gdy kompletnie nie potrafię "wyobrazić" sobie jego smaku. Z suszonym arbuzem miała miejsce sytuacja druga. Nabyłam więc arbuza, podsuszyłam, odtworzyłam. A M za nic nie mógł odgadnąć, co ma na talerzu.
Skomponowane połączenie jest wyjątkowo harmonijne. Kolejne smaki jakby znienacka pojawiają się na tle słodkiego arbuza. Prażona kolendra, suszona, ostra papryczka, charakterystyczna sól wędzona w beczkach po chardonnay, czy gęsty, wyraźnie kwasowy krem balsamiczny, wszystkie te smaki smakują razem ale też i oddzielnie. Interesująco. Nie wiem, czy będę przyrządzać arbuza w ten sposób często, ale na pewno kompozycję tę zapamiętam. Zapamiętam też, by porcje nie były zbyt duże. Moim zdaniem to wersja idealna na małą przystawkę. Spróbowałabym również podać tak przyrządzonego arbuza jako nietuzinkowy deser. Ciekawe, który z gości odgadłby, że za obłędną słodyczą, tak kreatywnie doprawioną, kryje się arbuz pospolity. Podsuszony.
Kuchenna twórczość tego typu zawsze mnie pociąga i intryguje. Zarówno wtedy, gdy danie "smakuje" już mojej wyobraźni, jak i wówczas, gdy kompletnie nie potrafię "wyobrazić" sobie jego smaku. Z suszonym arbuzem miała miejsce sytuacja druga. Nabyłam więc arbuza, podsuszyłam, odtworzyłam. A M za nic nie mógł odgadnąć, co ma na talerzu.
Skomponowane połączenie jest wyjątkowo harmonijne. Kolejne smaki jakby znienacka pojawiają się na tle słodkiego arbuza. Prażona kolendra, suszona, ostra papryczka, charakterystyczna sól wędzona w beczkach po chardonnay, czy gęsty, wyraźnie kwasowy krem balsamiczny, wszystkie te smaki smakują razem ale też i oddzielnie. Interesująco. Nie wiem, czy będę przyrządzać arbuza w ten sposób często, ale na pewno kompozycję tę zapamiętam. Zapamiętam też, by porcje nie były zbyt duże. Moim zdaniem to wersja idealna na małą przystawkę. Spróbowałabym również podać tak przyrządzonego arbuza jako nietuzinkowy deser. Ciekawe, który z gości odgadłby, że za obłędną słodyczą, tak kreatywnie doprawioną, kryje się arbuz pospolity. Podsuszony.
Źródło inspiracji
- suszony arbuz (po 3 plastry na porcję)*
- 1 łyżka ziaren kolendry uprażonych na chrupko
- 1 łyżeczka suszonych płatków chili
- szczypta soli wędzonej
- 2 łyżki oliwy
- kilka listków posiekanej w paseczki bazylii
- 2 łyżki gęstego kremu balsamicznego (najlepiej samemu zredukować w tym celu ocet balsamiczny z łyżeczką brązowego cukru)
* Arbuza pozbawionego pestek i pokrojonego w plastry grubości 2 cm, suszymy albo w piekarniku ustawionym na 100ºC w funkcji termoobiegu przez około 4 godziny (moja wersja) lub w suszarce ustawionej na 70ºC przez 24 godziny (wersja Aki i Alexa). Arbuz ma być lekko podsuszony i jędrny i miękki w środku. Nie można wysuszyć go za bardzo bo będzie gumowaty lub w ekstremalnym przypadku wyprodukujemy arbuzowe chipsy.
Plastry arbuza posypać solą, ziarnami kolendry, płatkami chili oraz bazylią. Skropić oliwą. Podawać z łyżką bardzo gęstego kremu z octu balsamicznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz