Z żalem żegnałam sierpniowe upały, tak bardzo lubię lato. Ze smutkiem chowałam się w ciepłą bluzę przed pierwszym, wieczornym chłodem. Potrzebowałam trochę czasu, kilka chłodnych wieczorów, by ich zalety pomogły mi z akceptacją i spokojem pożegnać odchodzące lato. Jak miło będzie je powitać za kilka miesięcy. Przecież ostateczny rozrachunek wychodzi zdecydowanie na plus. Czekają mnie ulubione wrześniowe dni, mam nadzieję, że słoneczne. Czekają przetwory z ukochanych węgierek. Czekają winogrona i dużo, dużo dyni. Czekają chrupiące, soczyste jabłka, których brak, dzięki letnim owocom, łatwiej mi było znieść. Czekają kolacje o zmroku, w końcu z butelką czerwonego wina, które zastąpi, przypisane upałom wino białe, a którego kieliszek chłodnym wieczorem smakuje najlepiej. Do steka, na który przepis przedstawiam poniżej wypiliśmy rewelacyjne Reserva Sellection Especial Muga Rioja 2006. Wino wyjątkowe, złożone, długie i idealnie wyważone. Takie jak lubię, gdzie delikatny, jakby przydymiony owoc przechodzi w aromaty waniliowe, korzenne i skórzane. Smakuje od początku do końca. To takie wino które dla mnie jest już jednocześnie deserem, bo mam wrażenie, że bedzię smakowało nawet z kostką gorzkiej czekolady. Będzie wtedy tylko trochę bardziej taninowe. Kocham takie wina!
Wraz z wieczornym chłodem wrócił apetyt na treściwe potrawy, na mięso, fasolę, na soczysty stek. Inspirując się dawno przeczytaną relacją Ani z inauguracji kampanii "Trzy znaki smaku", klasyczny stek podałam z musem z świeżej fasoli, odmiany "Piękny Jaś". Podejrzewam, że Pani, od której kupuję fasolę na placu, nie hoduje jej w dolinie Dunajca, nie nadano jej więc żadnego certyfikatu. Niemniej jednak, jest to na pewno produkt sezonowy, lokalny, a przede wszystkim posiada niezwykłe właściwości smakowe. Szczególnie w postaci puree.
Stek z musem przygotowanych z dużych, świeżo zebranych nasion fasoli przygotowywałam już trzy razy. Pierwszy raz nie wpadło mi do głowy, żeby do fasolowego puree dodać coś więcej niż szczyptę soli i śmietankę. Smak był obłędny sam w sobie. Całość uzupełniłam duszonymi na maśle liśćmi botwiny. Za drugim razem nie miałam śmietanki więc zastąpiłam ją mleczkiem kokosowym. Tak przygotowany mus podałam ze stekiem oraz z sałatką z pieczonej papryki pomidorowej, z tymiankiem i zredukowanym octem balsamicznym. Za trzecim odważyłam się doprawić mus skórką i sokiem z cytryny. Za każdym razem efekt był genialny. Aktualnie jestem w stanie, w którym nie wyobrażam sobie polędwicy wołowej w "jakimś" sosie. Mus z fasoli wygrywa u mnie w tym połączeniu już w przedbiegach.
Dziś podam przepis na kompozycję numer dwa, bo z pierwszą, na podstawie powyższego opisu poradzi sobie każdy, nawet mało doświadczony amator wołowiny. Natomiast kompozycja numer trzy zdecydowanie zasługuje na oddzielny wpis.
Stek z polędwicy wołowej, kokosowy mus z fasoli, pieczona papryka z tymiankiem i kremem balsamiczym
- dwa steki z polędwicy wołowej (150-200 g każdy)
- 2 łyżki oleju rzepakowego z pierwszego tłoczenia
- 3/4 szklanki ugotowanej na miękko i obranej z łupinek fasoli (odmiany wrzawska lub Piękny Jaś)
- pół szklanki mleczka kokosowego
- 2 średnie papryki pomidorowe (można zastąpić zwykłą papryką czerwoną, ale rekomenduję pomidorowe, ze względu na ich intensywny smak)
- 1 łyżka listków świeżego tymianku
- 1 łyżka oliwy
- 1/4 szklanki octu balsamicznego
- 1 łyżeczka brązowego cukru
- sól
- świeżo mielony czarny pieprz
Steki wyjąć z lodówki minimum godzinę przed smażeniem (muszą być w pokojowej temperaturze). Paprykę umyć, oczyścić z gniazd nasiennych i upiec, aż skórka stanie się czarna. Zaparzyć ją w zamkniętym naczyniu lub w foliowej torbie, a następnie, gdy lekko przestygnie obrać ze skóry i pociąć w paski. Ocet balsamiczy zredukować z cukrem na gęsty krem. Paseczki papryki wymieszać z tymiankiem i przygotowanym kremem. Steki obsypać obficie świeżym pieprzem. Smażyć je na rozgrzanym oleju rzepakowym do odpowiedniego stopnia wysmażenia. Fasolę zmiksować z mlekiem kokosowym i szczyptą soli na gładki mus, można dodać trochę wody, bo mus będzie dosyć gęsty. Podgrzać na średnim ogniu. Stek podawać na puree z fasoli, z ułożoną obok sałatką z pieczonej papryki. Koniecznie z kieliszkiem dobrego, czerwonego wina. Polecam hiszpańską Rioję, dojrzałe wina z regionu Ribera del Duero lub południowo-afrykańskiego shiraza.
Na koniec fotografia pierwszej kompozycji fasolowo-botwinkowej.
Na koniec fotografia pierwszej kompozycji fasolowo-botwinkowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz