Podążając za sygnałami wysyłanymi przez mój organizm, zakupiłam kilo fasoli, z niewiadomym, póki co przeznaczeniem. W sygnały zaczęłam się wsłuchiwać, gdy pochłaniane przeze mnie ilości hummusu zaczęły przybierać niepokojące rozmiary. Dotychczas musiałam w sobie tłumić jedynie chęć na czekoladę i wszystko co słodkie. I przenigdy nie pochłaniałam kilogramów roślin strączkowych. Idąc dalej tym tropem, stwierdziłam, że od około pięciu tygodni prawie w ogóle nie jem mięsa, a mięsożercą przecież jestem. Po prostu, ilość zieleni za oknem i na targu skutecznie zniechęca mnie do mięsnych dań. Od czasu do czasu zjadam rybę i to najwyraźniej zupełnie mi wystarcza. Może więc białka zastępczego mój organizm woła? Zresztą zostawmy te domysły, zajmijmy się sałatą. Z fasoli oczywiście.
Sałata z białą fasolą, zielonym groszkiem, szparagami i miętą
Przepis pochodzi z bloga Not Without Salt, wzbogaciłam go jedynie o szparagi
- 1 szklanka ugotowanej, białej fasolki
- 3/4 szklanki ugotowanego, zielonego groszku
- pęczek ugotowanych al dente, zielonych szparagów, pociętych na mniejsze kawałki
- pęczek posiekanej grubo mięty
- ser feta (wykorzystałam ser bałkański)
- 3 posiekane, młode dymki
- 1/2 szklanki oliwy z oliwek
- sok z 1 cytryny
- łyżeczka zmielinych nasion kolendry
- sól i świeżo mielony pieprz do smaku
Z oliwy, soku z cytryny i kolendry przygotować dresing. Wymieszać pozostałe składniki (powinny być wystudzone) z przygotowanym dresingiem, doprawić solą (uwaga! feta jest słona) i świeżo mielonym, czarnym pieprzem.
Białkowa bomba... ciekawy przepis i te szparagi do tego, pysznie :)
OdpowiedzUsuń